Bezksiężycowe wieczory na początku kwietnia, to najlepszy czas w tym roku, żeby zobaczyć światło zodiakalne. Teraz, gdy Księżyc opuścił wieczorne niebo, następne dwa tygodnie stanowią doskonały czas , aby zobaczyć to tajemnicze światło, które wygląda jak zamglona piramida delikatnej poświaty rozciągającej się nad zachodnim horyzontem. Jeśli znajdziecie się pod ciemnym niebem, z dala od miejskich świateł, to około 80-120 minut po zachodzie Słońca będziecie mogli zobaczyć lub sfotografować w tym kierunku słabą poświatę w kształcie pochylonego stożka, wyraźnie odcinającą się od tła nieba. To właśnie światło zodiakalne.
Światło zodiakalne jest tak słabe, że nawet blask wąskiego Księżyca może uniemożliwiać obserwację tego zjawiska gołym okiem. Do tej pory sądziliśmy, że ta świetlista poświata, to światło słoneczne odbijane w kierunku Ziemi przez chmurę drobnych cząstek pyłu krążących wokół Słońca,a będących pozostałością pierwotnej materii pochodzącej z wczesnego etapu formowania się Układu Słonecznego.
Nasz pogląd na naturę tego zjawiska zmieniła misja sondy Juno, która w drodze do Jowisza dokonała ciekawych obserwacji. Otóż Juno zaczęła rejestrować zderzenia sondy z cząsteczkami pyłu, których zagęszczenie koncentrowało się wzdłuż orbity Marsa, ale rozciągało się na przestrzeni od orbity Ziemi, a kończyło tuż za orbitą Czerwonej Planety. Po wielu żmudnych analizach, naukowcy właśnie doszli do wniosku, że źródłem cząstek, które widzimy jako światło zodiakalne jest…. nie uwierzycie -planeta Mars.
Zagęszczenie cząstek jakie napotkała Juno oraz siły, które odpowiadają za jego rozpraszanie pozwalają sądzić, że każdej sekundy w przestrzeń międzyplanetarną musi trafiać około 30 kilogramów nowego marsjańskiego pyłu. Grawitacja Jowisza ogranicza zewnętrzny zasięg powstałej chmury, podczas gdy wewnętrzna strona jest utrzymywana przez naszą planetę.
To jest absolutnie niesamowite, że gdy obserwujemy światło zodiakalne, widzimy skutek marsjańskich burz piaskowych. Do tej pory „Piaski Marsa” kojarzyły się nam raczej z genialną powieścią Arthura C. Clarke’a o tym samym tytule lub z burzami piaskowymi, które uśmierciły amerykański łazik Opportunity. Teraz gdy spojrzymy na światło zodiakalne, nasze myślenie o naturze tego zjawiska nabiera zupełnie innego wymiaru.
Tekst: Marek Nikodem