Nic nie zapowiadało pojawienia się zorzy polarnej w noc 14/15 stycznia, a tym bardziej w Polsce. Żadnej flary, żadnego CME, żadnego rozbłysku na Słońcu. Jednak członkowie naszego stowarzyszenia Paweł Dobies i Marek Nikodem byli na posterunku. Korzystając z dobrej widoczności akurat kończyli astrofotograficzną sesję w naszym Obserwatorium w Niedźwiadach, gdy nad północnym horyzontem pojawiła się zielona poświata.
Zorza polarna w Niedźwiadach, jakość HD fot. Paweł Dobies
Skąd zatem wzięła się ta niespodziewana zorza ? Otóż 14 stycznia otworzyła się szczelina w ziemskiej magnetosferze. Wiatr słoneczny wdarł się przez wyrwę, by wywołać burzę geomagnetyczną klasy G2.
Ziemia jest otoczona przez pole sił magnetycznych – bąbel w przestrzeni zwany „magnetosferą” o szerokości wielu dziesiątek tysięcy kilometrów. To odległa część tego samego pola magnetycznego planety, które odchyla igły kompasu na powierzchni Ziemi. Co najważniejsze, magnetosfera działa jak tarcza chroniąca nas przed burzami słonecznymi.
Jednak zgodnie z nowymi obserwacjami z sondy NASA IMAGE i połączonych satelitów NASA/ESA -Cluster, czasami w magnetosferze Ziemi powstają ogromne pęknięcia, które pozostają otwarte przez wiele godzin. Dzięki temu wiatr słoneczny może wnikać w ziemską atmosferę i zasilać burzliwą pogodę kosmiczną na naszej planecie.
Zorza polarna nad Niedźwiadami trwała od około 23 do godziny 1 po północy. Indeks Kp wynosił 6, a wskaźnik kierunku wiatru słonecznego b/z był północny. Mimo bardzo jasnego Księżyca, obserwacje zorzy dostarczyły naszym obserwatorom wielu wrażeń oraz zaowocowały bogatym zbiorem fotografii i filmów. Potwierdziła się raz jeszcze stara prawda, że występowanie zórz może być zupełnie nieprzewidywalne. Mamy nadzieję na więcej takich niespodziewanych i spodziewanych burz geomagnetycznych w rozwijającym się 25 cyklu słonecznym.
fot. Paweł Dobies
fot. Marek Nikodem
tekst: MN foto: Paweł Dobies i Marek Nikodem